Ziemskie dziewczyny są łatwe (Earth Girls Are Easy) (1988) - recenzja
Lata 80. wprost kipią z tego filmu - jest kolorowy aż do granic kiczu, radosny, roztańczony. Sama historyjka o wizycie trzech futrzastych kosmitów, którzy lądują w basenie Valerii, manikiurzystki z Los Angeles, zaczyna się kapitalnie, później scenarzyści wpadają nieco w schematy, ale to nieważne. "Ziemskie dziewczyny są łatwe" mają nieziemski klimat. Bardzo przyjemny film.
Może najpiew nieco o tym, jak powstał film, bo czasami dobrze spojrzeć "od kuchni". Julie Brown, amerykańska aktorka i piosenkarka, nagrała w 1984 roku album "Goddess in Progress", który zdobył sporą popularność. Znalazła się na nim piosenka "Earth Girls Are Easy". Na jej podstawie razem ze swoim mężem Terrence'em McNaillym i najlepszym przyjacielem Charliem Coffeyem napisali (podobno w fast-foodzie) scenariusz. Piosenka jako punkt wyjścia do scenariusza filmowego brzmi nietypowo. Skrypt zakupił Warner Bros, ale po dwóch latach olał sprawę, m.in. dlatego, że Madonna odrzuciła ofertę zagrania w filmie. Wtedy do akcji wkroczyła wytwórnia Laurentis Entertainment Group - wyłożyla kasę i na scenariusz, i na zakontraktowanie Geeny Davis do głównej roli.
Zdjęcia do filmu nakręcono w 1987 roku, jednak przez kolejne pięć miesięcy leżał na stole montażowym i dogrywano niektóre sceny. Festiwalowa premiera odbyła się we wrześniu 1988 roku, ale zadłużona Laurentis Entertainment Group właśnie konała, dlatego do dystrybucji "Ziemskie dziewczyny..." trafiły dopiero w maju 1989 roku.
A teraz o filmie. Manikiurzystka Valerie szykuje się do ślubu, narzeczonym jest lekarz dr Ted Gallagher. Okazuje się, że przyszły pan młody wcale taki idealny nie jest - a gdy Valerie odkrywa "usiłowanie zdrady", wyrzuca go z domu. Niedługo potem w basenie znajduje pojazd kosmiczny z trzema włochatymi pasażerami na pokładzie. Zabiera ich na ląd, z pomocą koleżanki poddaje depilacji (wygoleni okazują się być przystojnymi facetami) - i przygoda się zaczyna. Tymczasem skruszony Ted pragnie odzyskać narzeczoną i bardzo nie podobają mu się dziwni lokatorzy.
"Ziemskie dziewczyny są łatwe" mają po prostu świetny klimat lat 80. Plusy to choreografia, zdjęcia oraz żonglowanie różnymi konwencjami. Jest i musical, i komedia romantyczna, i trochę slapstiku, ale jest też scena snu naszej manikiurzystki, który wygląda, jakby Edgar Allan Poe spotkał Philipa K. Dicka. Do tego jak zawsze świetna Geena Davis w roli Valerii, chociaż chemia widoczna między nią a Jeffem Goldblumem to nie tylko efekt zdolności aktorskich (niedługo po zakończeniu zdjęć pobrali się). Minusy to dość szablonowe rozwiązania fabularne od połowy filmu, ale takie są efekty rzeźni na stole montażowym. Zdarza się. Na szczęście nie odarto go z najlepszych elementów.
Ocena: 4
Ziemskie dziewczyny są łatwe (Earth Girls Are Easy), USA 1988, reż. Julien Temple, wyst. Geena Davis, Jeff Goldblum, Damon Wayans, Jim Carrey, Julie Brown
Może najpiew nieco o tym, jak powstał film, bo czasami dobrze spojrzeć "od kuchni". Julie Brown, amerykańska aktorka i piosenkarka, nagrała w 1984 roku album "Goddess in Progress", który zdobył sporą popularność. Znalazła się na nim piosenka "Earth Girls Are Easy". Na jej podstawie razem ze swoim mężem Terrence'em McNaillym i najlepszym przyjacielem Charliem Coffeyem napisali (podobno w fast-foodzie) scenariusz. Piosenka jako punkt wyjścia do scenariusza filmowego brzmi nietypowo. Skrypt zakupił Warner Bros, ale po dwóch latach olał sprawę, m.in. dlatego, że Madonna odrzuciła ofertę zagrania w filmie. Wtedy do akcji wkroczyła wytwórnia Laurentis Entertainment Group - wyłożyla kasę i na scenariusz, i na zakontraktowanie Geeny Davis do głównej roli.
Zdjęcia do filmu nakręcono w 1987 roku, jednak przez kolejne pięć miesięcy leżał na stole montażowym i dogrywano niektóre sceny. Festiwalowa premiera odbyła się we wrześniu 1988 roku, ale zadłużona Laurentis Entertainment Group właśnie konała, dlatego do dystrybucji "Ziemskie dziewczyny..." trafiły dopiero w maju 1989 roku.
A teraz o filmie. Manikiurzystka Valerie szykuje się do ślubu, narzeczonym jest lekarz dr Ted Gallagher. Okazuje się, że przyszły pan młody wcale taki idealny nie jest - a gdy Valerie odkrywa "usiłowanie zdrady", wyrzuca go z domu. Niedługo potem w basenie znajduje pojazd kosmiczny z trzema włochatymi pasażerami na pokładzie. Zabiera ich na ląd, z pomocą koleżanki poddaje depilacji (wygoleni okazują się być przystojnymi facetami) - i przygoda się zaczyna. Tymczasem skruszony Ted pragnie odzyskać narzeczoną i bardzo nie podobają mu się dziwni lokatorzy.
"Ziemskie dziewczyny są łatwe" mają po prostu świetny klimat lat 80. Plusy to choreografia, zdjęcia oraz żonglowanie różnymi konwencjami. Jest i musical, i komedia romantyczna, i trochę slapstiku, ale jest też scena snu naszej manikiurzystki, który wygląda, jakby Edgar Allan Poe spotkał Philipa K. Dicka. Do tego jak zawsze świetna Geena Davis w roli Valerii, chociaż chemia widoczna między nią a Jeffem Goldblumem to nie tylko efekt zdolności aktorskich (niedługo po zakończeniu zdjęć pobrali się). Minusy to dość szablonowe rozwiązania fabularne od połowy filmu, ale takie są efekty rzeźni na stole montażowym. Zdarza się. Na szczęście nie odarto go z najlepszych elementów.
Ocena: 4
Ziemskie dziewczyny są łatwe (Earth Girls Are Easy), USA 1988, reż. Julien Temple, wyst. Geena Davis, Jeff Goldblum, Damon Wayans, Jim Carrey, Julie Brown
Komentarze
Prześlij komentarz