Darmozjad polski (1997) - recenzja

(źródło: filmweb.pl)
Nawet takim rzetelnym stronom, jak filmpolski.pl nie można zawsze ufać. Zamieszczony tam opis fabuły Darmozjada polskiego odstrasza, zupełnie niepotrzebnie. Pomijając fakt, że to po prostu dobry film, ale jest to zarazem krzepiący dowód, że można nakręcić coś dobrego, mimo niesprzyjających warunków. Bo Darmozjad... to jeden z najtańszych polskich filmów lat 90., z debiutującymi operatorem, dźwiękowcem i montażystą, aktorami grającymi za groszowe stawki, nakręcony na podstawie scenariusza, który przeleżał 12 lat w szufladzie.

Może najpierw cytat ze strony filmpolski.pl:

"Darmozjad polski" jest fabularyzowanym dokumentem etnograficznym, pozbawionym całkowicie akcji. Jej miejsce zajmuje obserwacja, świat oglądany jest z perspektywy człowieka chorego na paraliż telewizyjny, poszukującego w życiu odpowiedzi na kilka najprostszych pytań, na przykład: Która jest godzina? Co będzie na obiad ? Skąd się wziąłem i kim jestem? Fabuła została oparta na prostym schemacie: oto minął właśnie kolejny beznadziejny dzień, znowu jest tak, jak było wczoraj, a jutro będzie tak samo, jak dziś. "O Boże, jak tu jest strasznie nudno" - mówi jedna z bohaterek. I tak z dnia na dzień. Suchy zapis codzienności zostaje pozostawiony bez komentarza i wyciągania pospiesznych wniosków...

Nope.

O czym więcej jest ten film?

Juliusz Biedrona wychodzi po 8 latach spędzonych w psychiatryku i kieruje się w stronę swojego domu - a raczej tego, co z niego zostało. Stojąc na jego ruinach, snuje dwie opowieści - jedną z czasów dzieciństwa, drugą, gdy miał 30 lat i rodzice bezskutecznie  próbowali mu znaleźć pracę ("Lepiej zbijać trumny niż bąki" - stwierdza ojciec) i kobietę ("Chłop bez baby, to jak knajpa bez piwa" - powiada wuj).

Akcja rzeczywiście nie galopuje, ale schowanie trzech filmów w jednym (o Julisiu-dziecku, Julisiu-trzydziestolatku i Juliuszu po wyjściu z psychiatryka) nie pozwala na nudę. Opowieść o czasach najwcześniejszych ma swój klimat, momentami nasuwający skojarzenia z nostalgicznym Tornatore czy wczesnym Kusturicą, bo zbiór scen z dzieciństwa kreśli specyficzny obraz polskiej prowincji z czasów komuny. Jest też średnio funkcjonująca (określenie dysfunkcyjna byłoby nadużyciem) rodzina, której obraz mocno skręca w kierunku Domu wariatów Koterskiego. Na uwagę zasługuje ciekawy pomysłem formalny: Julisia-dziecko gra... Juliusz współczesny.

W historii 30-letniego jąkającego się, bezrobotnego i pierdołowatego Julisia pojawia się femme fatale na miarę polskiej prowincji - pracująca na poczcie Zosia, której pierwsze powiedziane na ekranie zdanie brzmi: "Kurwa, zobacz jaki ten świat jest piękny. A my w tej dziurze kisimy ogóra". Proste, ale jakże kapitalne. Zosia ma swój plan na wyrwanie się z tej dziury, czyli znalezienie drogą ogłoszenia matrymonialnego męża z zagranicy. Jakoś Julisia nie jest nam specjalnie żal, zresztą w ogóle znaczna część filmu utrzymana jest w groteskowej konwencji i czuć w tym woń (albo odór) twórczości Gombrowicza.

Jest w Darmozjadzie... kilka scen wepchniętych na siłę, nieśmiesznych (jak np. wizyta turystów w stółówce), ale jako całość się broni. Czasami po prostu fajnie obejrzeć sobie taki leniwy, niespieszny film. Jak na tak tanią produkcję, obsada jest wręcz kosmiczna. W sumie, gdyby wszystkich chwalić, to trzeba byłoby wymienić praktycznie wszystkich aktorów. W roli Juliusza popis dał Jan Peszek, jako wiejska femme fatale świetnie spisała się Anna Samusionek, a na drugim planie i w epizodach mamy nie tylko znanych aktorów, ale przede wszystkim aktorów, którzy poważnie podeszli do sprawy.

Może, gdyby nie groteskowość niektórych scen... Może, gdyby Juliś nie miał trzydziestki, a liczył sobie powiedzmy lat siedemnaście... Może, gdyby w roli dziecka obsadzić dziecko... Nie, nie ma żadnej gwarancji, że wtedy powstałby lepszy film. Nie chodzi o to, aby zawsze klepać reżysera po ramieniu i szeptać do ucha: "Powinieneś zrobić to tak i tak...". Darmozjad polski osadzony jest w takiej, a nie innej konwencji - i dobrze się go ogląda.

Z informacji czysto kronikarskich: Darmozjad..., mimo dobrego przyjęcia przez branżę (Nagroda Specjalna Jury na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni), nie wszedł na ekrany kin, a był emitowany jedynie w telewizji.

Ocena: 4

Darmozjad polski, Polska 1997, reż. Łukasz Wylężałek, wyst. Jan Peszek, Adam Hutyra, Anna Samusionek, Andrzej Iwiński, Janusz Michałowski, Ewa Kula

Komentarze

Popularne posty