Strażnicy Galaktyki (Guardians of the Galaxy) (2014) - recenzja
"Strażnicy Galaktyki" w bazie Imdb.com są przedstawiani jako film akcji, przygodowy i Sci-Fi . Nie dajcie się zwieść, w rzeczywistości jest to film familijny. Jest duży budżet, są efekty specjalne, w obsadzie znalazły się znane nazwiska, "Strażnicy Galaktyki" zarobili mnóstwo kasy i doczekali się entuzjastycznych recenzji - ale i tak dzieło zostało na siłę spłycone, tylko po to, aby zarobić kategorię wiekową "Dozwolony od lat 13" (PG-13).
Jakiś czas temu na portalu film.org.pl przeczytałem świetny wywiad Michała Puczyńskiego z amerykańskim dziennikarzem Joshem Hadleyem. Facet w ogóle ma dużo ciekawych rzeczy do powiedzenia, a po obejrzeniu "Strażników Galaktyki" przypomniała mi się taka jego refleksja:
"Kategoria R teraz jest jak – dosłownie – szkarłatna litera, co sprawiło, że PG-13 stało się nowym benchmarkiem dla filmów z mainstreamu. To zaś szkodzi filmom jako takim, jako że sprowadza wszystko na równie płaski poziom, na którym każdy film musi być strawny dla każdego. To szkodzi samej idei filmu, ponieważ forsuje przekonanie, że proces produkcji i marketing filmu to opium dla mas, nie zaś artystyczne przedsięwzięcie".
"Strażnicy Galaktyki" stali się właśnie ofiarą takiego podejścia. To nie, że twórcy nie potrafili wybić się ponad kino familijne. Reżyserem i współscenarzystą był James Gunn, facet, który zaczynał w wytwórni Troma, a potem nakręcił chociażby film "Super"! Po prostu trzeba było zmieniać scenariusz, aby dostać kategorię PG-13. I efekty widać. Antagonista Ronan nie wzbudza grozy, jakiej powinien (pokazano na początku, że dokonuje egzekucji, ale pominięto jej najbardziej drastyczne elementy). Pobyt w więzieniu naszych bohaterów, gdzie zaczynają ze sobą współpracować, jest wygładzony do granic możliwości. Nie wykorzystano też potencjału, jaki dawała wizyta w kopalni, położonej na krańcu wszechświata. I, rzecz jasna, w końcówce wszystko zaczęło się lepić od nieznośnego patosu.
Historię Petera Quilla i jego przypadkowych towarzyszy, z pomocą których ma ocalić wszechświat, przez znaczną część ogląda się przyjemnie (do drugiego punktu zwrotnego, później jest już nuda i sztampa), ale "Strażnicy Galaktyki" nie są niczym więcej niż wakacyjnym przebojem dla całej rodziny, o którym zapomina się następnego dnia po wyjściu z kina. To, że film familijny jest sprzedawany jako "kultowy film przygodowy Sc-Fi", rozumiem. Producenci chcą zarobić - normalne. Fakt, że recenzenci kupują taki kit, kiepsko świadczy o kondycji krytyki filmowej.
Ocena: 3
Strażnicy Galaktyki (Guardians of the Galaxy), USA 2014, reż. James Gunn, wyst. Chris Platt, Zoe Saldana, Bradley Cooper, Vin Diesiel, Dave Bautista
Jakiś czas temu na portalu film.org.pl przeczytałem świetny wywiad Michała Puczyńskiego z amerykańskim dziennikarzem Joshem Hadleyem. Facet w ogóle ma dużo ciekawych rzeczy do powiedzenia, a po obejrzeniu "Strażników Galaktyki" przypomniała mi się taka jego refleksja:
"Kategoria R teraz jest jak – dosłownie – szkarłatna litera, co sprawiło, że PG-13 stało się nowym benchmarkiem dla filmów z mainstreamu. To zaś szkodzi filmom jako takim, jako że sprowadza wszystko na równie płaski poziom, na którym każdy film musi być strawny dla każdego. To szkodzi samej idei filmu, ponieważ forsuje przekonanie, że proces produkcji i marketing filmu to opium dla mas, nie zaś artystyczne przedsięwzięcie".
"Strażnicy Galaktyki" stali się właśnie ofiarą takiego podejścia. To nie, że twórcy nie potrafili wybić się ponad kino familijne. Reżyserem i współscenarzystą był James Gunn, facet, który zaczynał w wytwórni Troma, a potem nakręcił chociażby film "Super"! Po prostu trzeba było zmieniać scenariusz, aby dostać kategorię PG-13. I efekty widać. Antagonista Ronan nie wzbudza grozy, jakiej powinien (pokazano na początku, że dokonuje egzekucji, ale pominięto jej najbardziej drastyczne elementy). Pobyt w więzieniu naszych bohaterów, gdzie zaczynają ze sobą współpracować, jest wygładzony do granic możliwości. Nie wykorzystano też potencjału, jaki dawała wizyta w kopalni, położonej na krańcu wszechświata. I, rzecz jasna, w końcówce wszystko zaczęło się lepić od nieznośnego patosu.
Historię Petera Quilla i jego przypadkowych towarzyszy, z pomocą których ma ocalić wszechświat, przez znaczną część ogląda się przyjemnie (do drugiego punktu zwrotnego, później jest już nuda i sztampa), ale "Strażnicy Galaktyki" nie są niczym więcej niż wakacyjnym przebojem dla całej rodziny, o którym zapomina się następnego dnia po wyjściu z kina. To, że film familijny jest sprzedawany jako "kultowy film przygodowy Sc-Fi", rozumiem. Producenci chcą zarobić - normalne. Fakt, że recenzenci kupują taki kit, kiepsko świadczy o kondycji krytyki filmowej.
Ocena: 3
Strażnicy Galaktyki (Guardians of the Galaxy), USA 2014, reż. James Gunn, wyst. Chris Platt, Zoe Saldana, Bradley Cooper, Vin Diesiel, Dave Bautista
Komentarze
Prześlij komentarz